Wizyta w Borobudur z Yogyakarta

Pin
Send
Share
Send

Dzień 5: YOGYAKARTA - BOROBUDUR - TABELA ODLEGŁOŚCI - SEMARANG

Wtorek, 14 czerwca 2011 r

Dziś musimy włączyć alarm o 5 rano. Tak jak wczoraj, chcemy przyjechać wcześnie rano do Borobudur z Yogyakarta.
Dzisiaj jest dzień, którego oczekiwaliśmy dawno temu, w końcu poznamy Borobudur.
Ale dzwonią do nas przed 5, aby powiedzieć, że nasz kierowca na nas czeka, więc musimy powiedzieć, że za 20 minut będziemy gotowi.
Zaczęliśmy już rano biegać, na pewno przyjechaliśmy, więc aktywowaliśmy się, aby wspiąć się po schodach, które czekają na nas, kiedy dotrzemy Borobudur z Yogyakarta.
Wysiadamy, witamy się z kierowcą, który nie mówi ani nie posypuje się angielskim, i widzimy, że nie da nam wiele rozmowy i bez śniadania ruszamy w dalszą drogę, pozostawiając Phoenix Yogyakarta Hotel praktycznie bez słowa. Mamy 1 godzinę podróży, aż dotrzemy do największa świątynia buddyjska na świecie.
Dobrym rozwiązaniem jest zarezerwowanie tej wycieczki z wyprzedzeniem z przewodnikiem w języku hiszpańskim, który obejmuje wschód lub zachód słońca w Borobudur, małą wycieczkę po mieście i wizytę w świątyni Prambanan po południu. Jeśli odwiedziłeś już świątynię Prambanan, możesz zarezerwować tę wycieczkę z przewodnikiem w języku hiszpańskim, który obejmuje oglądanie wschodu słońca na Borobudur i płaskowyżu Dieng, a następnie powrót do Yogyakarta.
Podobnie jak wczoraj, gdy się zbliżamy, szukam jakiegoś obrazu Świątynia buddyjska Borobudur. Nie mam szczęścia i nic nie widzę, aż nagle za drogowskazem widzę czubek świątyni zerkający przez roślinność.


Zaczynam się denerwować, to jedno z miejsc, które mnie najbardziej podnieca. Ta podróż do Borobudur z Yogyakarta To czyni mnie wiecznym.
Dzisiejsze planowanie jest dość napięte, wciąż musimy dotrzeć do Płaskowyżu Dieng, a stamtąd do Semarang, chcemy trochę czasu opanować, ale jednocześnie nie chcemy być przytłoczeni w dowolnym momencie i zamierzamy w pełni cieszyć się dniem .
Zostawiają nas na parkingu, jest za 6 minut do 6, a my powtarzamy tę samą operację wczoraj w Prambanan. Czekamy przy drzwiach, aż się otworzą. Ale tutaj jest coś innego, przy drzwiach znajdujemy więcej podróżnych / turystów, co nie zdarzyło się nam w Prambanan.
Tam ponownie potwierdzamy, że nie można wspiąć się na szczyt, ponieważ oni go przywracają.
Prawda jest taka, że ​​to jest kij, który nam się przydarza, ponieważ jednym z złudzeń, jakie mieliśmy, było ukończenie pełnego „tournée” Świątynia buddyjska Borobudur. Osiągnijcie oświecenie ...
Ale hej, musisz myśleć pozytywnie i cieszyć się tym, co mamy, więc postanowiliśmy już o tym nie myśleć.
I myśląc pozytywnie (dla przypomnienia, że ​​odkąd pojawiła się moja walizka, jestem pozytywny) mamy ogromne szczęście, że tu jesteśmy!
Otwierają drzwi o 6 rano i tym razem mamy przed sobą 2 cudzoziemców.
Pokazujemy legitymację studencką Rogera i bez pytania mojej, dają nam 2 bilety studenckie. Za zmianę płacimy 16 dolarów.
Przed wejściem i podobnie jak w Prambanan wypiliśmy filiżankę kawy, aby nieco ujędrnić ciało, a po założeniu pierwszego sarongu ruszyliśmy ścieżką, która prowadzi nas do pierwszych widoków niesamowitego Borobudur.
Dotarcie do pierwszego widoku zajmuje nam około 5 minut i sprawia, że ​​zatrzymujemy się i natychmiast zdejmujemy statyw.


Pierwsze widoki Borobudur z Yogyakarty

Mamy oszałamiające widoki, widzimy tylko część, ale także imponuje. Patrzymy na boki, aby zobaczyć, która perspektywa jest najlepsza, ale nie możemy się zdecydować.
Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy w górę.
Widzimy, że prawie nie zdając sobie z tego sprawy, „już wysunęliśmy” wystarczająco dużo ludzi, aby przekonać się, że nie jest to kompletna trasa, ale że wspina się bezpośrednio po schodach, które mamy tuż przed drogą wjazdową.
Trochę zastanawiamy się nad sytuacją i choć intuicyjnie sądzimy, że kiedy dotrzemy na szczyt, będzie pełno ludzi, postanawiamy, że wolimy kroczyć drogą spokojnie, o ile to możliwe, i znajdziemy to, co musi być raz.
Szukamy więc drzwi wejściowych, które uważamy za optymalne dla naszego wejścia, i właśnie znaleźliśmy je z przodu.
Nie wiedząc zbyt dobrze, co znajdziemy, zaczynamy wznosić się w tego rodzaju mandali ... która prawie nie chcąc, zmusza nas do podróżowania zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Na początku nie wiemy, co zrobić, jeśli spojrzeć, zrobić zdjęcia lub zacząć biegać, aby jak najszybciej dostać się na szczyt

Więcej praktycznych informacji na temat przygotowania podróży do Indonezji

- 10 niezbędnych miejsc do odwiedzenia w Indonezji
- 10 podstawowych wskazówek dotyczących podróży do Indonezji

Po pewnym czasie, uspokojeni i spokojni, postanowiliśmy iść dalej, spacerując krok po kroku. Delektując się nim, jakby to były dobre włoskie lody, tych, którzy nie chcą, żeby się nigdy nie skończyło.
Mmm ... co za porównanie! Borobudur z włoskimi lodami ... ale jeśli się nad tym zastanowimy, to na pewno, jeśli dobrze się nad tym zastanowimy, znajdziemy więcej niż jedno podobieństwo !!


Podziwiając Borobudur

Borobudur

Po godzinie podróży i wspinaczki zaczęliśmy spotykać się z wieloma szkołami zwiedzającymi Świątynia buddyjska Borobudur.
Z tej okazji, w przeciwieństwie do Prambananu, nie czujemy się komfortowo w żadnym momencie. Nie przestają się śmiać, krzyczeć ... wołają nas na głos, abyśmy mogli się obrócić i zrobić zdjęcia. Są chwile, kiedy graniczą z nieuprzejmością w niektórych zachowaniach. A co gorsza, to to, że nie przestają wspinać się powyżej rozmiarów.
Uważamy, że to niesamowite, że nie ma nauczyciela ani strażnika, który kontrolowałby ten problem.
Cóż, są i widzimy ich, większość z nich czeka na nich na dole, a niewielu, którzy się z nimi wspinają, nic nie mówią ...
Wczoraj w Prambanan czuliśmy się trochę nękani, ale w ogóle czuliśmy się źle z tego powodu, na odwrót. To nas nawet zabawiło i zgodziliśmy się na wszystkie zdjęcia, o które prosili.
Ale tutaj było inaczej. W końcu zdecydowaliśmy się trochę popędzić, aby przejść do grup szkolnych, które spotkaliśmy.


Prześladowani

Po półtorej godzinie dochodzimy do części, którą przywracają, i wykonujemy kilka obrotów, aby podziwiać przed zejściem ogrom Borobudur.
Mandala w najczystszej formie.
Nie wiem, ile zdjęć zrobimy, ale na pewno „spaliliśmy” aparat !!


Przez kilka metrów nie dotarliśmy do oświetlenia

Szkoda, że ​​nie udało nam się dotrzeć do końca, do naszego szczególnego oświetlenia i być może właśnie z tego wrażenia zdecydowaliśmy, że będąc już o 8 rano nadszedł czas, aby zacząć schodzić.
Robimy to szybko, prawie nie oglądając się za siebie, ponieważ nie mamy pokusy, by wrócić i jeszcze bardziej podziwiać to niesamowite dzieło.
Po „na zewnątrz” szukamy miejsca nieco dalej, aby je zobaczyć i zrobić zdjęcie Borobudur pełny rozmiar
Nie przestaje nam to robić. To niesamowite, że istnieje. To niesamowite, że nie jest to jeden z cudów świata.
Usiedliśmy na jednej z ławek, aby napić się wody i spędzić ostatni moment z mandalą.


Borobudur z daleka

Nie osiągnęliśmy oświecenia (przywracali je). Ale wrócimy. Na pewno kiedyś wrócimy, żeby się tam dostać. I wtedy możemy powiedzieć, że znamy samsarę.
Potem powoli przechodzimy przez rynek, aż dotrzemy do wejścia, sprzedają wszelkiego rodzaju pamiątki, ale wydaje się to niewiarygodne, nie mamy ochoty kupować. Nadal nie mamy ducha konsumpcji!
Korzystamy tylko z okazji, aby kupić świeżą wodę, ponieważ w tym momencie zaczyna się odczuwać ciepło.
Znaleźliśmy nasz samochód i powiedziałem mu, że chcemy zrobić kilka przystanków, zanim udamy się na płaskowyż Dieng, jeden w świątyni Mendut, a drugi w Candi Pawon.
Dotarcie do Candi Pawon, które jest 1,5 km na wschód od, zajęło około 10 minut Borobudur.
Zapłaciliśmy 2000 rupii za osobę i 2000 miejsc parkingowych, mniej więcej tyle, ile zapłaciliśmy wczoraj we wszystkich świątyniach, do których poszliśmy.
Tutaj spotykamy już więcej turystów, co przypomina nam, że jesteśmy w jednym z najczęściej odwiedzanych obszarów Jawy.
Uderzają nas postaci krasnoludów przy wejściu, wylewając bogactwo. Sugeruje to, że świątynia ta jest poświęcona Kuberze, buddyjskiemu bogu bogactwa.


Cadi Pawon

Po chwili podziwiania tej małej świątyni udajemy się do świątyni Mendut.
Tutaj zatrzymujemy się trochę dłużej. Nie tylko ze względu na samą świątynię, ale także z powodu otaczającego krajobrazu, który jest niesamowicie spokojny.
Wchodzimy do świątyni, gdy widzimy, że wszyscy turyści opuścili budynek i znajdujemy posąg Buddy, wysoki na 3 metry, z postacią zachodnią, to znaczy obiema stopami na ziemi.
To jest niesamowite. Można powiedzieć, że powoduje to konkurencję Borobudur, nie dla dużych, jeśli nie dla ładnych, eleganckich ... idealnych.
W jednym z rogów stoi imponujące drzewo, które wciąż jest w centrum uwagi tych, którzy się do niego zbliżają.


Świątynia Mendut

Widzimy tu więcej turystów, ale nic nie kupiliśmy Borobudur.
Prawda jest taka, że ​​do dziś rzadko spotykamy obcokrajowców.
Jest godzina 9.30 i zdecydowaliśmy, że czas wyruszyć na Płaskowyż Dieng.
Wiemy, że po drodze będzie to około 3-4 godzin, w zależności od tego, jak jesteśmy w drodze.
Musimy powiedzieć, że chociaż doszliśmy do godziny 12.30, więc minęło około 3 godzin, te zostały przelecione.
Nie przestaliśmy przechodzić przez niektóre pejzaże filmowe. Przemierzamy każdą chwilę przez wioski, w których chcemy się zatrzymać i odwiedzić.
Jak powiedziałem w pewnym momencie, wszystko postrzegamy jako coś nierzeczywistego. Wygląda jak film i nie chcemy, żeby się skończył!
Niemal nie zdając sobie z tego sprawy, spotkamy się w Wonosobo, bramie Dienga.
Stąd krajobrazy, jeśli to możliwe, są znacznie lepsze. Nie wiemy, na którą stronę patrzeć, a gdy wszystko pochyla się i jedzie bardzo wolno, daje nam to czas na przyjrzenie się niemal każdemu szczegółowi.
Tutaj robię małą obserwację. Powiedziano nam, że jazda tutaj jest lekkomyślna. Nie zgadzamy się To nie jest lekkomyślne, to coś więcej! Ale przeznaczenie na pewno istnieje. W tych dniach, kiedy tu byliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że to nie był „nasz czas”. Ale mimo to jest coś niesamowitego. Nie widzieliśmy żadnego wypadku ani nieszczęścia. Prowadzą śmiertelnie, ale w porównaniu do tego, jak jedziemy! Sprawiają, że jest fenomenalny. To potencjalni kierowcy! Za każdym razem, gdy przechodzą, czyli w dowolnym momencie, nikt nie odsuwa się od drugiej linii, róg zostaje dotknięty i minięty. Bezpośrednio, bez więcej.
To powiedziawszy, możemy kontynuować dziennik dnia: jesteśmy już w wiosce Dieng, gdzie mamy nadzieję zjeść po obejrzeniu całej listy rzeczy, które mamy.
Pierwszą rzeczą, którą robimy, jest udanie się do kompleksu Arjuna, wejście obejmuje zwiedzanie tej świątyni i obszaru Kawah Sikidang.
Tam znajduje się 5 świątyń, które na nas czekają, samotne, otoczone polami.


Kompleks Arjuna

Nie ma już więcej turystów niż my, więc skorzystaliśmy z okazji, aby odbyć krótką wycieczkę, która prawie nie zdając sobie sprawy, że prowadzi do Candi Gatutkaca.


Candi Gatutkaca

Jesteśmy tam przez chwilę, a potem wracamy do samochodu.
Gdybyśmy mieli więcej czasu, zdecydowanie poszlibyśmy na tę pieszą wycieczkę. Ale w miarę upływu czasu musimy wrócić do samochodu i skierować się w stronę Candi Bima.
Mamy mało czasu, ponieważ pomimo tego, że jest wyjątkową świątynią w Javie, za to, że ma rzeźbione głowy (kudu) w oknach, które wyglądają jak widzowie, jest niewielka.
Odtąd i zaczynając zauważać i głodni, zdecydowaliśmy, że najlepiej jest zobaczyć, czego potrzebujemy, a kiedy skończymy, od razu zacznij jeść w Dieng.

Zarezerwuj najlepiej oceniane wycieczki i wycieczki w Yogyakarta w języku hiszpańskim przez podróżnych:

- Wycieczka po Yogyakarta i jej wielkich świątyniach
- Wycieczka do Borobudur o świcie i płaskowyżu Dieng
- Wycieczka do Surakarty i świątyń Cetho i Sukuh

Ta decyzja jest aktem buntu, ponieważ nasz żołądek dzwoni, ale nie chcemy dać rozejmu ... a mniej w dzień taki jak dzisiaj!
Jedziemy do Kawah Sikidang i tam idziemy małą ścieżką, której kulminacją jest krater wulkaniczny z fumarolami i charakterystycznym zapachem.
Jesteśmy w okolicy około 20 minut i na cześć prawdy musimy powiedzieć, że nie zaskakuje nas to zbytnio.


Kawah Sikidang na płaskowyżu Dieng

Kilka lat temu, podczas naszej podróży wzdłuż zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, mieliśmy szczęście spędzić kilka dni na zwiedzaniu Yellowstone (i bez względu na to, ile porównań należy wykonać) na to zjawisko natury, popadliśmy nieco „krótko”.
Ale mimo to jest to obszar, który, jeśli masz okazję, trzeba zobaczyć.
Stąd wyruszamy do ostatniego miejsca, które warto odwiedzić na płaskowyżu Dieng.
Parkujemy na parkingu i kierujemy się prosto do wejścia, gdzie płacimy za wejście, które zapewnia dostęp do całego terenu. To około 20 000 rupii.
Obszar ten obejmuje Telaga Warna, Gua Serma i Telaga Pengilon.
Telaga oznacza „jezioro”, a Gua oznacza „jaskinię”.
Tutaj mamy około godziny zwiedzania różnych punktów i podziwiania turkusowej wody Telaga Warna. Poznaliśmy nawet świeżo poślubione małżeństwo, które robi zdjęcia.
To niesamowite, jest to idealne ramy do spacerów i dobrej zabawy.


Telaga Warna

Przez tę godzinę nie będziemy mogli obejść głównego jeziora, więc postanowiliśmy zrobić połowę, a potem udać się do Gua Serma, z zaskoczeniem, że jest zamknięty!
Szkoda, że ​​jest prawie druga po południu i nasz żołądek prosi nas o jedzenie !!
Idziemy więc do wyjścia i mówimy kierowcy, aby zabrał nas do restauracji Bu Jono, zalecanej w przewodniku.
Cóż, należy wyjaśnić, że przewodnik zaleca go jako najlepszą opcję, w ramach jedynych zalecanych !!
Jest to suma, nie będziemy temu zaprzeczać. Brak czyszczenia, ale wyjątkowa uwaga.
Tam jemy Nasi Goreng, Ayam Goreng, kolejny Nasi Goreng dla przewodnika. Coca Cola, litr wody i herbaty oraz deser z bananowca (nie zjedzony przez 5 osób, jak ogromny był)
Całkowity rachunek wynosi 5 euro. Możesz więc sobie wyobrazić, jak się z tego cieszyliśmy, hahahaha.


Restauracja Bu Jono w Dieng

I jest coś, czego nie możemy zaprzeczyć. Świetne jedzenie! A ponieważ nie widzieliśmy nic „dziwnego” ... zalecana jest restauracja Travellers Travellers.
Po napełnieniu żołądka ruszyliśmy w kierunku Semarang, spójrz na zegarek przed wyjściem i przekonaj się, że jest prawie trzecia po południu.
Przed wyjazdem mówimy, że chcemy się zatrzymać w punkcie widokowym, który widzieliśmy podczas wspinaczki na Dieng.
To jest 5 km od Wonosobo i jest punktem widokowym, z którego można zobaczyć wulkan i wspaniały widok na całą dolinę.
Dolina jest zalana tarasowymi uprawami i zagubionymi wioskami.
Teraz wszystko jest w dół, ale prędkość jest prawie taka sama, więc dotarcie do punktu widzenia zajęło około 30 minut.
Gdy wysiedliśmy z samochodu, byliśmy pod wrażeniem. Spodziewaliśmy się, że okaże się, że jest całkowicie pokryty mgłą, ale ku naszemu zdziwieniu jest całkowicie jasne. Są chwile, kiedy nie musisz ignorować przewodników w 100% i dać się ponieść instynktowi!
Jest to jeden z najlepszych widoków, jakie kiedykolwiek widzieliśmy.
Wspaniale !!
Robimy dużo zdjęć i zostajemy chwilę, by podziwiać prezent, który nam dzisiaj dali. Ponieważ bez wątpienia możliwość zobaczenia tego jest darem.


Krajobrazy filmu z widokiem na drogę Wonosobo

Spędziliśmy tam około 20 minut i zaczęliśmy zauważać trochę zimno. Wysokość pokazuje. Chociaż jest słonecznie, spadło o kilka stopni i zaczynamy czuć się trochę nieswojo.
Wracamy na tor, wciąż patrząc na boki, więc przez chwilę nie tęsknimy za detalami krajobrazu.
Po 1 godzinie i szczycie w samochodzie pytamy kierowcę, kiedy przyjedziemy do Semarang, a kiedy mówi nam, że około godziny 19, niewiele więcej i daje nam coś!
Wiedzieliśmy, że to kilka godzin, ale nie tak wiele!
Ponieważ nie jesteśmy w stanie nic zrobić, w końcu dostosowujemy się do siebie i cieszymy z fantastycznego krajobrazu !!
Po kilku „minutach” ponownie patrzymy na zegar, a po południu jest 5 minut do siódmej, a „voilà” jesteśmy przy drzwiach wejściowych do naszego hotelu, hotelu Novotel Semarang.
Pożegnaliśmy się z kierowcą, zapłaciliśmy mu za resztę podróży, napiwek i „pa w środku” !!
Odprawiamy się w mniej niż 5 minut i idziemy prosto do pokoju.
Roger kładzie się na chwilę na odpoczynek, a ja już przygotowuję mój mały plecak na jutro: jedziemy na Borneo!
Znów czuję te nerwy, które mam, kiedy wyruszamy w podróż.
Po chwili w pokoju i pozostawieniu rzeczy gotowych zeszliśmy na obiad.
Zdecydowaliśmy, że zrobimy to w hotelu Novotel Semarang, nie mamy ochoty „szukać życia”.
Zjedliśmy obiad Masi Goreng i Roger kilka żeber czegoś, czego nie mogę zidentyfikować, ale w końcu znają trochę wody i na deser browni. Wszystko za około 25 000 rupii. Carito ... ale hej, co zamierzamy zrobić. Te kaprysy są płatne !!
Potem idziemy do pokoju, z jedną tylko myślą: jutro lecimy na Borneo!

6 dzień
SEMARANG - PANGKALANBUN - TANJUNG

Pin
Send
Share
Send