12 MIESIĘCY 12 ZDJĘĆ. PODSUMOWANIE NASZEGO 2018

Pin
Send
Share
Send

Jak co roku, wraz z kolędami, polvorones i maratonami „samego domu”, przybywają nasze podsumowanie roku podróży. Pierwszy z serii powrócił w 2014 roku i pomyśleliśmy, że to świetny pomysł, aby odwrócić głowę i pamiętać najlepsze momenty roku, który się kończy. A ten 2018 był kolejnym wspaniałym rokiem podróży. Przejeżdżamy przez 5 kontynentów: Rok rozpoczęliśmy w Azji, pojechaliśmy do Oceanii, wróciliśmy do Europy, odwiedziliśmy Amerykę i po raz pierwszy pojechaliśmy w Afryce. Nieźle, prawda?

Mamy nadzieję, że 2019 zabierze z nim jeszcze kilka podróży 🙂

Zakończyliśmy rok w Tajlandii i spędziliśmy tam pierwszy miesiąc 2018 r. Ci, którzy nas znają, wiedzą, jak bardzo kochamy Chiang Mai, to nasz azjatycki dom, miasto, w którym czujemy się bardzo komfortowo i że trudno nam wyjechać. Miesiąc mijał między świątyniami, masońskim curry, motocyklami, pięknymi kawiarniami, godzinami pracy, wizytami na targach i planowaniem następnej podróży. I nadszedł czas, aby po raz pierwszy wkroczyć na ogromny kraj ...

Australia! Prawda jest taka, że ​​nigdy nie poświęcaliśmy zbyt wiele uwagi, zobaczmy, zawsze chcieliśmy zobaczyć koale i kangury (kto nie?), Ale to nie było wymarzone miejsce docelowe ... Dlaczego więc pojechaliśmy? Ponieważ znaleźliśmy nieodpartą ofertę! Tak więc 5 lutego wylądowaliśmy w Perth, najbardziej zaludnionym mieście w tej części kraju, i rozpoczęliśmy podróż wzdłuż zachodniego wybrzeża Australii. Przez cały luty spaliśmy w więzieniu, robiliśmy selfie z quokkami, podróżowaliśmy tysiące kilometrów na pokładzie gigantycznej furgonetki, pływaliśmy z płaszczkami, paliliśmy na turkusowych plażach wodnych, obserwowaliśmy zachody słońca na pustyni i Zaczynamy rozumieć, że byłby to bez wątpienia świetny wyjazd!

Po przejechaniu Great Ocean Road, którą wielu określa jako jedną z najpiękniejszych panoramicznych dróg na świecie, dotarliśmy do Melbourne i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Spędziliśmy prawie tydzień w dzielnicy Fitzroy, która bardzo przypominała nam Astorię, w Nowym Jorku. Następnie przenieśliśmy się kilka kilometrów na południe, aby zająć się domem i zająć się gigantycznym i dobrodusznym psem oraz nieobecnym kotem. To była przerwa, której potrzebowaliśmy po podróżowaniu zbyt południowym wybrzeżem i częścią zachodniego wybrzeża tego ogromnego kraju. Jedliśmy pierogi, oglądaliśmy pingwiny, zwiedzaliśmy muzea, spacerowaliśmy po dzielnicach miasta, a nawet odwiedzaliśmy lekarza (pająk piekł mnie w policzek, a twarz puchła jak balon!). Melbourne wydawało nam się jednym z najlepszych miast na świecie do życia. Czy wrócimy? Kto wie!

Marzec był również miesiącem naszej podróży do Tasmanii, bardzo dobrze wykorzystanego tygodnia, podczas którego odkryliśmy tę charakterystyczną wyspę. Nazywają ją małą Nową Zelandią i wcale za nami nie tęskni: jest bardzo wściekła.

Kwiecień jest w całości poświęcony poznawaniu wschodniego wybrzeża Australii. Km po km na pokładzie naszej furgonetki mijamy plażę z najbielszym piaskiem na świecie, błękitne góry, rezerwaty przyrody wypełnione kangurem, szpital koali, najbardziej hipsterskie miasto w Australii (Byron Bay), przelatujemy nad barierą koralowców, płyniemy rzekami zarażonymi krokodylami, śpimy w drewnianej chacie otoczonej dżunglą i oczywiście poznaliśmy Sydney (dla mnie najpiękniejsze miasto w Australii, Rober zostaje z Melbourne hehe).

Kiedy samolot wystartował do Europy, mieliśmy pewność, że opuszczamy niesamowitą krainę, do której prawdopodobnie wrócimy w przyszłości. Mamy również zaległe długi: Uluru i Czerwone Centrum!

Wylądowaliśmy w Atenach z odrobiną jetlag i ogromnym pragnieniem żyroskopów. Znaliśmy już grecką stolicę innych wypraw i jak na tamte czasy połączenie z tym miastem było całkowite, więc zostaliśmy na 5 dni przed lotem do mojego domu we Włoszech. Były to relaksujące dni, spacery po coraz mniej turystycznych dzielnicach, bogate i tanie jedzenie, z widokiem na Akropol i piwa o zachodzie słońca.

Włochy były naszym kolejnym celem. Tutaj tankujemy energie, zarówno emocjonalne (te przytulenia z rodziny!), Jak i brzuch (te lody i te pizze!). Rober podróżował z rodzicami do Werony, spotkaliśmy się w Padwie, pojechaliśmy do Wenecji, a gdy wróciłem kilka dni do mojej ojczyzny, nadal zwiedzali Belpaese, a konkretnie pojechali do Rzymu, jednego z podróżniczych marzeń dla prawie wszystkich.

W czerwcu po kilku miesiącach wróciliśmy do Vera Playa, gdzie mieszkamy, gdy nie podróżujemy. Coś tak prostego, jak pójście do supermarketu na zakup, gotowanie i jedzenie na kanapie oglądając serial, wydawało się piękne. Nie wspominając już o spaniu w tym samym łóżku, chodzeniu do tej samej łazienki, praniu i oczywiście pracy w naszym biurze! Po tylu latach podróży z jednego miejsca do drugiego odkrywamy, że posiadanie bazy jest tak samo ważne, jak kontynuowanie podróży po świecie. Saldo Właśnie tego naprawdę potrzebujemy.

Ale jesteśmy plecakami bez środków zaradczych, więc pod koniec miesiąca pojawiła się szansa na podróż do Warszawy w Polsce i nie mamy co do tego wątpliwości! Warszawa przywitała nas zimnem i deszczem, ale szybko ogrzaliśmy się piwami i pierogami, rodzajem uzależniających pierogów.

Wracając do Very i po kilku zanurzeniach w basenie Morza Śródziemnego i częstym pisaniu przed ekranem, wydarzyło się coś nieoczekiwanego, a raczej ... coś oczekiwanego: Iago! 13 lipca nasz bratanek urodził się, najprzystojniejsze dziecko w Hiszpanii (i jeśli nam się spieszy, z Wszechświata). Jechaliśmy z Very do Madrytu, aby odwiedzić malucha i mamusię, a następnego dnia do Alicante: Miałem kolejną wycieczkę… Amsterdam! Tu znów przytuliliśmy się z naszym przyjacielem Jordim, dużo spacerowaliśmy, mało spaliśmy i świetnie się bawiliśmy. A te kanały ... to, jaki piękny jest Amsterdam!

Oboje podróżowaliśmy wcześniej do Kraju Basków: Kradnąc, kiedy byłem młodszy, i ja do pracy. Ale tego lata zorganizowaliśmy podróż, która pozwoliła nam lepiej poznać ten region. I jo-eeeer: jak fajnie Euskadi! Wyjechaliśmy z chęcią powrotu i oczywiście wrócimy. Jakie krajobrazy, jakie wioski, jakie pintxos. W Kraju Basków wszystko jest przesadzone. I kochamy to.

Na początku miesiąca moi rodzice przyjechali spędzić tydzień w Vera Playa, ale szczęście nam wcale nie towarzyszyło: patrz, że tam nigdy nie pada i nie zasypia! Deszcz prawie codziennie. Na szczęście już go znali z innych czasów. Oczywiście przy słońcu i deszczu jest coś, co nigdy się nie zmienia: bogate czapki, które wkładamy do ciała!

We wrześniu pojechaliśmy również do Sewilli na ślub jednego z najlepszych przyjaciół Robera i skorzystaliśmy z okazji, aby przejść przez Kordobę w drodze do Sigüenza. Pojawiła się kolejna podróż i pojechaliśmy do ...

Sycylia! Minęło kilka lat, odkąd zwiedziliśmy tę wyspę tak kompletną i piękną. Naprawdę ma wszystko: dobre jedzenie (więcej niż dobre), ciekawe miasta, takie jak Palermo, Ragusa lub Syrakuzy, wyspy z błękitną wodą, parki archeologiczne, piękne wioski, a nawet wulkany, w których czujesz się jak w innym wszechświecie. Naprawdę, jeśli chcesz cieszyć się pełną i dość dostępną podróżą, nie musisz iść na drugą stronę świata: Sycylia to doskonała opcja!

W listopadzie udało nam się spełnić jedno z naszych marzeń podróżniczych: odwiedzić Meksyk. Zrobiliśmy to również w jednej z najbardziej wyjątkowych dat tego kraju, w obchodach Dnia Zmarłych. To było wyjątkowe doświadczenie, takie, którego nigdy nie zapomnimy. Nie zapomnimy też emocji związanych z byciem przed piramidą Chichen Itza, zmęczenia wspinaniem się na Calakmul, spacerów po kolorowych ulicach Campeche i Valladolid, oglądania Coco w kinie, podczas gdy wszyscy śpiewali lub chodzili po plażach pełne sargassum (naprawdę nie mieliśmy z tym dużo szczęścia). Podróż trwała 1 miesiąc, podczas którego odwiedziliśmy Półwysep Jukatan, ale Meksyk jest ogromny i mamy wiele do odkrycia!

Podróż do Egiptu była czymś tak nieoczekiwanym, że prawie w to nie wierzymy. Pomysł polegał na pozostawieniu go na 2019 r., Peeeeero, znaleźliśmy bardzo dobrą ofertę i postanowiliśmy nie pozwolić jej uciec. Odwiedziliśmy kraj z rodzicami Robera i po raz pierwszy od czasu naszej podróży wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę (ciekawe doświadczenie, chociaż z pewnością pozostaliśmy z wycieczkami za darmo). Widząc piramidy, kolumny Karnaka, świt w Abu Simbel, żeglując po Nilu, żyjąc w chaosie Kairu ... Buah, to była brutalna, tak, to była brutalna podróż. Najlepszy sposób na zakończenie wspaniałego roku podróżnika! Jeśli masz możliwość podróży do Egiptu, id.

A teraz piszemy do ciebie z mojego domu we Włoszech. Spędzimy tutaj Boże Narodzenie, a następnie Rober pojedzie z rodziną, aby świętować nowy rok w Jaca. Co ma dla nas 2019 rok? Kto wie ... jest jakieś przeznaczenie, które chcielibyśmy poznać, ale lepiej zamknę usta, chyba że przyniesie to pecha.

I korzystamy z okazji, aby ci życzyć Wesołych świąt, w pobliżu bliskich i z dala od sieci społecznościowych, w pobliżu dobrego jedzenia i z dala od złych bułek. A przede wszystkim 2019 to bardzo dobry rok dla wszystkich! I… wielkie dzięki oczywiście za czytanie!

* Nasze pozostałe lata podróży:

  • Podsumowanie 2017 r
  • Podsumowanie 2016 r
  • Podsumowanie 2015 r
  • Podsumowanie 2014 r

Pin
Send
Share
Send

Wideo: Dookoła świata w 12 miesięcy (Może 2024).