Krater Ngorongoro

Pin
Send
Share
Send

Dzień 10: OBSZAR OCHRONY NGORONGORO - ARUSHA

Poniedziałek, 8 listopada 2010 r

Dzisiaj jest ostatni dzień safari w Afryce, to z jednej strony lituje nas, ale z drugiej zachęca, ponieważ jutro wyruszamy na Zanzibar, kolejną z wielkich pereł podróży, ale najpierw mamy jeden z najbardziej kompletnych poranek z safari w kraterze Ngorongoro.
Jemy śniadanie w Lodge i bez większego pośpiechu idziemy do wejścia Krater Ngorongoro, gdzie spodziewamy się 4x4, z którymi dzisiaj zrobimy safari.
Mówią nam, abyśmy tworzyli grupy 4 lub 5 osób, a my umieszczamy w każdej z nich 4 × 4, nowe doświadczenie w tej podróży, ponieważ do tej pory wszystkie safari były ciężarówkami.
W drodze do Krater Ngorongoro Wczoraj robimy kawałek drogi do loży, w której mieszkaliśmy.
Dostosowujemy się do 4 × 4 i chociaż bardziej lubimy ciężarówkę, wrażenia z kilku godzin są bardzo dobre.
Dzięki 4x4 mamy mniejszą swobodę ruchów i według których zwierząt wyglądają lepiej z wysokości ciężarówki.
Schodzimy drogą dojazdową do obszaru chronionego Ngorongoro i zaczynamy rozumieć, co nas czeka.


Chodzimy jak dzieci z nowymi butami. Jest naszym ostatnim safari w Afryce i mamy wiele oczekiwań na ten dzień.
Robimy pierwszy postój przy wejściu, idziemy do łazienki i po 15 minutach ruszamy.
Za każdym razem, gdy chcemy się zatrzymać, możemy powiadomić kierowcę i zatrzymać nas bez problemów.
Gdy zobaczymy krajobraz, zwierzę lub cokolwiek innego, powiadomimy Cię ponownie i wrócimy na właściwy tor.
Gdy idziemy do przodu, patrzymy na siebie, od czasu do czasu widzimy tylko trochę zebry i trochę gnu, nic więcej.
Wszyscy pamiętamy, że Krater Ngorongoro Jest to rodzaj Arki Noego i nie widzimy zbyt dużej fauny, co nieco nas zaskoczyło.
Krajobraz jest spektakularny, ale nie widzimy więcej zwierząt niż my.


Krater Ngorongoro

Zaczynamy się pocieszyć, gdy widzimy pierwsze szakale, których nie widzieliśmy podczas całej podróży. To zaczyna się rozweselić.
Zatrzymujemy się przy małym „stawie”, z którego z daleka widzimy hipopotamy.


Krater Ngorongoro

Mamy szczęście zobaczyć stado gnu i zebry biegnących przez ulicę.


Krater Ngorongoro

To najbliższa migracja, jaką zobaczymy, więc zabieramy się do pracy z kamerami.


Krater Ngorongoro

Krater Ngorongoro w Tanzanii

Mamy kilka godzin safari na Ngorongoro i zatrzymujemy się na przekąskę, tuż nad jeziorem.


Krater Ngorongoro

Tam widzimy ogromne ptaki, które ostrzegają nas, że nurkują, aby usunąć jedzenie z rąk.


Krater Ngorongoro

Tam mamy pół godziny, gdzie odpoczywamy i lekko rozciągamy nogi przed powrotem do 4x4 w nadziei, że zobaczymy jeszcze więcej zwierząt, zanim pójdziemy i powiedziemy i zrobimy: w końcu widzimy na poboczu drogi Lew i lwica, pełna błota.
Mają mniej niż metr 4 × 4 i wariujemy.


Krater Ngorongoro

Przez cały czas nie mieliśmy lwa tak blisko.
Z 4 × 4 mamy je bliżej niż z ciężarówki, która wraz z wysokością wydaje się być nieco dalej.
Lew szuka cienia wśród zbliżających się 4 × 4, więc mamy szczęście, aby zrobić naprawdę spektakularne zdjęcia.
Ale najlepsze jest uczucie, które widzimy po tak bliskim cudu.
Za chwilę widzimy, że zaczyna zbliżać się do naszego 4 × 4, chłopcy mają odpowiedni czas, aby postawić kamery i zamknąć okna z na wpół złamaną twarzą. Zdarzyło się to kilka centymetrów.


Krater Ngorongoro

Po tym postanawiają, że nadszedł czas, aby opuścić Park Ngorongoro, ponieważ mamy pozwolenie tylko na 24 godziny, ale to się liczy, odkąd weszliśmy na obszar chroniony (który był wczoraj po obiedzie).
Czas więc pożegnać się z naszym ostatnim safari wycieczka do Kenii i Tanzanii.
Idziemy ścieżką wyjścia, obracając się, dzięki czemu obraz zawsze pozostaje w naszej pamięci.
Obraz Krater Ngorongoro To jest spektakularne.
Po osiągnięciu szczytu zatrzymujemy się ponownie, aby zrobić więcej zdjęć z dobrej perspektywy. Pożegnamy się z Afrykańskie safari.


Krater Ngorongoro

Mówią nam, że mamy około 30 minut drogi, aż dotrzemy do miasta, w którym zjemy coś w rodzaju restauracji, a ciężarówka czeka na nas, by zabrać nas do Arushy.
Po przyjeździe mamy przygotowane jedzenie, ale dziś nie jemy na dworze, bo jesteśmy przyzwyczajeni, pozwalają nam korzystać z restauracji, w której pijemy napoje.
Tam odpoczywamy przez chwilę i wracamy na właściwe tory, kierując się na Arushę.
Podróż nie jest bardzo długa, ponieważ zawsze jesteśmy zanurzeni w krajobraz Afryki .
Widzimy pierwszy i ostatni baobab podróży i pozostaje nam ochota wysiąść, aby zobaczyć je bliżej. Będziemy musieli to zostawić na inną okazję, ponieważ jest bardzo jasne, że wrócimy do Afryki.
Mijamy wejście do jeziora Manyara, które widzimy z daleka i nie możemy się doczekać kolejnego dnia. Szkoda być tak blisko czegoś i nie być w stanie tego zobaczyć.
Około 7 dojeżdżamy do wejścia do Arushy. Przewodnik wyjaśnia trochę o mieście i widzimy, że ma on tylko 2 utwardzone ulice.
Co za różnica w miastach, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Hiszpanii.
Po wejściu do miasta ruch staje się nieco gęstszy i możemy lepiej obserwować szczegóły ludzi, sklepów ...
Przejazd przez miasto i dotarcie do naszego hotelu, który znajduje się na obrzeżach Arushy, zajmuje niecałą godzinę.
Tam niektórzy korzystają z basenu, a inni biorą prysznic przed kolacją w hotelowej restauracji.
Pokoje są całkiem dobre i czyste. Prawda jest taka, że ​​w tym momencie, aby odpocząć, jesteśmy coś warci.
Dzisiaj jesteśmy renderowani, więc po obiedzie rozmawiamy chwilę i decydujemy, ile napiwków przekażemy personelowi, który towarzyszył nam przez całą podróż.
Jutro musimy się z nimi pożegnać.
Idziemy spać z uczuciem, że dziś wieczorem część wycieczka do Afryki, ale zaczyna się następny ...

11 dzień
ARUSHA - ZANZIBAR (PLAŻA KIZIMKAZI)

Pin
Send
Share
Send