Dzień 3: CO ZOBACZYĆ W BOLOGNIE
Sobota, 13 października 2012 r
Dzisiaj, chociaż mamy bardzo pełny dzień wycieczka do Włoch, wstajemy o 7.30 rano, z pomysłem zejścia na śniadanie około 8.30 i rozpoczęcia zwiedzania co zobaczyć w Bolonii o 9.
Tak, jesteśmy na wakacjach, ale trzeba trochę zaplanować 🙂
Jak tylko wstajemy, patrzymy przez okno Hotel Nuovo Porto i widzimy, że chociaż nie jest słonecznie, nie wydaje się padać, a prognozy również są ... mam nadzieję, że się utrzymają!
Zgodnie z planem, o 9 rano wyszliśmy drzwiami hotelu, który będzie naszym pierwszym przystankiem w ciągu dnia: Okno Bolońskie.
Więcej praktycznych informacji na temat przygotowania podróży do Bolonii
- 10 niezbędnych miejsc do odwiedzenia w Bolonii
Jest to jedna z wizyt, których nie planowaliśmy, ale widzieliśmy w samolocie jako opcjonalne, a ponieważ jest blisko, dlaczego nie pójść go zobaczyć?
Po kilku okrążeniach, aby spróbować znaleźć się na ulicy, gdzie jest, w końcu, tuż przed tym, gdzie jesteśmy, widzimy mały kwadrat na ścianie, który reprezentuje to okno ...
Następnie kontynuujemy podróż po Bolonii oczami dzieci, z ciekawością, jakiej dają miasta, których nie spodziewałeś się zbyt wiele, i pokazują się w całej okazałości.
Po krótkim spacerze udajemy się do słynnych wież bolońskich. Wieża Asinelli i Wieża Garisenda, które wychodzą z wielu ulic miasta, wyniosłe, czekają na ich odwiedzenie. Bez wątpienia jedna z najlepszych rzeczy do zobaczenia w Bolonii.
Niemal nie zdając sobie sprawy, że zbliżamy się do Wież. On Historyczne centrum Bolonii Jest mały i można go łatwo odkryć w ciągu jednego dnia.
Na początku wydaje się, że jest znacznie większy, ale kiedy się poruszasz, jasne jest, że jest odwrotnie, wszystko jest „rzut kamieniem”.
Nie mam wątpliwości, że nie wejdę na prawie 500 stopni, które oddzielają podłogę od najwyższej części Wieży Asinelli, ale Roger jest bardzo pewny, że będzie na nie wspinał się, nawet jeśli nadal ma pełny żołądek na śniadanie ...
Zapłać 3 euro za wejście i gotowe ...
W międzyczasie, aby mnie rozproszyć, wchodzę do sklepu, który mają na pierwszym piętrze Wieży, która ma okna, które tylko widząc, jak budzą materialistyczny instynkt, który został wyłączony.
I jak zwykle, właśnie swędziłem!
Tymczasem Roger wspina się na szczyt Wieża Asinelli, aby zejść na dół, pokaż mi zdjęcia, które tylko je widzą, usuwają znaczenie.
Widząc te pierwsze zdjęcia, pozbawiasz chęć przesyłania, ale widząc te, które nadchodzą teraz, sprawisz, że chcesz je przesłać, dopóki nie uruchomisz.
Bez wątpienia po obejrzeniu zdjęć, które chcę załadować, widoki muszą być niesamowite.
Chociaż podczas oczekiwania czekałem na kilka Wież z innej perspektywy.
Po tym, jak Roger odpoczywa przez chwilę w banku i pokazuje mu rzeczy, które kupiłem pod jego nieobecność, ruszyliśmy na Abadia di Santo Stefano.
Po przyjeździe widzimy targ antyków, który czytaliśmy, który wystawiali w weekendy.
Ale zanim zgubimy się na rynku, chcemy wejść do opactwa w jednym z miejsc co zobaczyć w Bolonii bardziej niezbędne
Jest to grupa pięciu kościołów, nazywanych „Świętym Jeruzalem”, ze względu na ich związek z Męką Chrystusa.
Dla nas ta wizyta ma szczególny klimat na podróż, która czeka nas za kilka miesięcy.
Ta wizyta odbywa się z wielkim spokojem i chętnie patrzy na wszystkie szczegóły, ale nadchodzi czas, więc nie możemy zrobić nic więcej niż wyjść w poszukiwaniu schronienia na rynku antyków.
Stąd idziemy do kościoła San Domenico, który jest około 15 minut spacerem od miejsca, w którym jesteśmy.
Przeprowadzając się tam, przeszliśmy przez rodzaj centrum handlowego, ale wszystkie luksusowe sklepy.
Wchodzimy, aby zobaczyć atmosferę, ale po 10 minutach wolimy upał ulic i arkad „La Gorda”.
Po pobycie w kościele musimy wyruszyć w kierunku jednego z obszarów, które najbardziej chcemy zobaczyć w mieście: Il Quadrilatero. To jest brzuch miasta, to obszar, który biegnie od Piazza Maggiore do Palacio dei Banchi w Bolonia.
Jest to targ na świeżym powietrzu wszystkich rodzajów kuchni włoskiej, zwłaszcza bolońskiej ... co powiedzieć na ten temat ... lepiej zobacz zdjęcia:
Bardzo trudno jest po prostu patrzeć na te ulice, ale nie nosząc sprawdzonych toreb i idąc tylko na wagę, wolimy nie ryzykować kupowania czegokolwiek.
Ale pozostaje nam pragnienie!
Jesteśmy tu ponad godzinę zwiedzając ulice i gubiąc się w witrynach sklepowych.
I prawie nie zdając sobie z tego sprawy, wyszliśmy na spotkanie ze słynną kawą Zanarini. Patrząc na czas i pragnienie, abyśmy przez chwilę siedzieli na tarasie, nie wątpimy dłużej niż minutę.
Zapłaciliśmy 8 euro za kawę i cappuccino ... nieco drogie, ale strona jest tego warta, a na dodatek mamy darmowe wifi. Musisz spojrzeć na pozytywną stronę.
Patrzymy na zegar, który jest trochę po pierwszej w południe. Nie jesteśmy jeszcze bardzo głodni, więc idziemy prosto na Piazza Maggiore, aby przejść się w świetle małego słońca, które mamy dzisiaj.
Atmosfera na placu nigdy się nie kończy. Pierwszej nocy, kiedy przyjechaliśmy, widzieliśmy to, ale teraz, w ciągu dnia, atmosfera się nie zatrzymała, na odwrót jest o wiele więcej ludzi.
Nasz żołądek zaczyna swędzieć, ale przed wyjazdem decydujemy się zrobić zdjęcie razem, na wypadek, gdyby dzień nie wstał i zaczął padać deszcz.
Kilka razy szukaliśmy miejsca do jedzenia i zdecydowaliśmy się na Pizzeria La Mela, w tym samym miejscu, w którym przyjechaliśmy pierwszego dnia.
Jemy pizzę i makaron Bolognese z wodą i colą, wszystko za około 28 euro.
Po odpoczynku i wypiciu cichej kawy wybieramy się na spacer po placu i okolicach.
Chcemy iść do hotelu, aby odpocząć przez chwilę, ale jednocześnie coś nas tu trzyma.
Dzień dużo się wyjaśnił, więc wykorzystujemy te ostatnie godziny światła, aby iść i wrócić na ulice, które już szliśmy dziś rano.
Przed powrotem do naszego zakwaterowania wracamy na kilka minut do Quadrilatero, nie możemy odejść, nie widząc go ponownie 🙂
Jest już po 5 po południu, kiedy wyruszamy do hotelu, widzieliśmy już wiele głównych miejsc do zobaczenia w Bolonii.
Dobrym rozwiązaniem, aby dowiedzieć się więcej o historii i ciekawostkach miasta, jest zarezerwować wycieczkę z przewodnikiem po hiszpańsku.
Kiedy przybywamy, jesteśmy aresztowani, ale chcą więcej. Więc około siódmej po południu ubieramy się ponownie, aby wyjść z pomysłem na aperitivi, gdy słyszymy grzmot.
Spoglądamy przez okno i zaczyna padać dobra burza, która pozostawia nas w pokoju aż do 20:00, postanowiliśmy wyjść z parasolem.
Trochę przestało, ale wciąż iskrzy.
Szukamy restauracji, ale zostawiliśmy w pokoju listę osób, które nas poleciły.
I nie myśląc o wiele więcej i prawie nie zdając sobie z tego sprawy, widzimy, że zmierzamy w kierunku La Mela.
I tam zostaliśmy, jedząc pizzę i talerz Tortelloni de la Casa.
Kiedy kończymy, jest już prawie 10 w nocy, ale zanim pójdziemy do hotelu, zatrzymujemy się, żeby zjeść lody.
To dobry sposób na zakończenie dnia.
BOLOGNA - GIRONA